Dzień z życia NIEzrównoważonej… Czyli jak łatwo zapętlić się w powinnościach domowo rodzinnych.

Żona Buntowniczka

Godzina 6:00 rano, budzik dzwoni jak szalony. Wszyscy w domu jeszcze śpią, ale Ty wiesz, że taki luksus nie jest dla każdego. Nie zdążyłaś jeszcze na dobre otworzyć zaspanych powiek, a już widzisz niekończącą się listę obowiązków. Do zrobienia oczywiście NA JUŻ, NA TERAZ! Inaczej przecież świat się zawali!

Dopiero co wstałaś, a już czujesz się zmęczona. Pokładasz ogromne nadzieje w drugim już dzisiaj podwójnym espresso. Robiąc dzieciom śniadanie, wycinasz buźki z kolorowych warzyw. Niestety, Twoje starania, zamiast zakończyć się dziecięcym okrzykiem radości lub przynajmniej zjedzonym w spokoju posiłkiem, zamieniły się… w wojną domową. Dzieciaki chcą parówki z ketchupem, a nie hummus z warzywami. Na nic argumenty jak ważna jest zdrowa i zbilansowana dieta.

Pojawia się presja, widmo spóźnienia do szkoły i przedszkola, wszystko jest w biegu! Czujesz w sobie narastającą złość. Nie te buty, nie ta kurtka, jak to nie mogę zabrać swoich zabawek!!! – krzyczy Twój słodki bąbelek. W drodze jesteś nerwowa, ale zaciskasz zęby i śpiewasz z dziećmi wesołe piosenki – czujesz, że nie możesz pokazywać im swoich emocji.

Wracasz do domu i działasz na autopilocie – pranie, prasowanie, gotowanie obiadu. W międzyczasie próbujesz załatwić inne sprawy – umówienie się do lekarza, opłacenie rachunków.

Jest już godzina 14:00, nie usiadłaś nawet na chwilę a masz poczucie, że przecież nic konkretnego nie zrobiłaś.

Dzwonisz do swojej mamy, wyżalić się, że czujesz się jak… kura domowa. Cholera, tylko, że ona nic nie rozumie! Słyszysz już chyba setny raz to samo: „Kiedyś nie było gotowych obiadów, pieluchy trzeba było prać ręcznie i nawet nikomu nie śniło się o thermomixie. Jak teraz kobiety mogą być zmęczone i narzekać?”

Patrzysz zrezygnowana na zegarek “O nie! Muszę lecieć odebrać starszaka ze szkoły!” Znów w biegu. Wskakujesz do auta, nawet nie zmieniając poplamionego dresu, który jest w sosie pomidorowym. Przez krótką chwilę pojawia się myśl, którą starasz się od razu odgonić “O Boże, wyglądam jak lump”.

Przed Tobą maraton samochodowy. Trzeba odebrać jeszcze młodszego z przedszkola a starszego zawieźć na piłkę. Chwila konsternacji – “Nie, piłka jest jutro, dziś ma zajęcia z robotyki. Czy ja jeszcze potrafię myśleć?!”.

… 

Kiedy ledwo przekroczycie próg domu, czujesz ciągnięcie za rękaw Twojej starej bluzy. To Twoja młodsza pociecha krzyczy “Mamo, chodź, no chooooodź, nie chcę się bawić sam!!!” Idziesz. Przeczytałaś przecież tyle „mądrych” podręczników parentingowych, więc wiesz co znaczy rodzicielstwo bliskości. Siadasz na dywanie i zaczynasz zabawę w… udawanie. Niby budujesz wieżę z klocków, a tak naprawdę znów scrollujesz FB i Insta. Jesteś znużona i znudzona a jednocześnie zmęczona…

Z wypiekami na twarzy oglądasz zdjęcia koleżanek. Jedna chwali się awansem, modnie i elegancko ubrana, druga jest gdzieś na wypasionych egzotycznych wakacjach, pozując w bikini razem ze swoim idealnie wyrzeźbionym ciałem. U kolejnej widzisz szczęśliwe buzie trzech bąbelków w jej pięknym i wysprzątanym na błysk domu. Ogarnia Cię poczucie winy, smutek i pewnego rodzaju tęsknota za swoim starym życiem.

Zostajesz brutalnie wyrwana ze swoich myśli. Po 10 minutach Twoje dziecko znudziło się zabawą i biega jak opętane, robiąc przy tym potworny hałas i bałagan. W sumie to nie wiesz, czy biegać za nim i sprzątać, czy może w końcu zająć go rozwijającą i stymulującą zabawą. Odpowiedź na to pytanie i tak okazuje się bez znaczenia, bo w końcu puszczają Ci nerwy – Twoja złość dosłownie eksploduje. Krzyczysz nie tylko za bałagan, ale i za wszystkie przewinienia sprzed dwóch tygodni. Oczywiście, że nie jesteś z siebie dumna, więc włączasz bajkę i dla zabicia poczucia winy, idziesz rozładować pranie, które kisi się od rana.

W końcu!! Hurra!! Mąż zaraz wraca z pracy – chwila oddechu. Szybkie pytanie “Jak w pracy? – OK”, słyszysz. Koniec rozmowy. Podgrzewasz obiad i zdajesz sobie sprawę, że od szybkiego śniadania nic nie jadłaś.

Zza ściany słyszysz śmiechy, bo Twój luby bawi się z pociechą. Myślisz „Kurde jak on to robi?! Dlaczego ja nie mam w sobie tyle luzu?!”. Pojawia się silne ukłucie zazdrości.

Po chwili siedzisz już w pokoju ze starszakiem i próbujesz zmotywować go do nauki. Idzie tak opornie, a jutro sprawdzian z biologii! Nie możesz jednak przecież pozwolić, żeby znów dostał pałę.

… 

Dobra prawie koniec na dziś. Jeszcze tylko, kolacja, ogarnięcie zmywarki, kąpiel dzieci, usypianie przedszkolaka i …masz czas dla siebie. „Może pójdę pobiegać z ulubionym audiobookiem” – myślisz.

W końcu przyszedł ten najbardziej wyczekiwany przez Ciebie moment – huurrraaa – dzieci śpią. Ale jak to możliwe …jest godzina 22:30!!!? Przed chwilą była 18:30! Przypomniałaś sobie o swoim planie na wieczorne bieganie.  Patrzysz na swoje odbicie w lustrze i łapiesz się za oponkę, której nie udało się zgubić po drugiej ciąży. Nie podobasz się sobie. Widzisz pojawiające się siwe włosy, pierwsze zmarszczki i niedbały kucyk na czubku głowy. Co się stało??? Przecież jeszcze nie tak dawno byłaś atrakcyjną kobietą…

Zmęczenie wygrywa, z biegania nici. Idziesz na szybki prysznic w międzyczasie segregując brudne ciuchy do prania. Kładziesz się do łóżka, gdzie mąż leży obok i czysta książkę. Zdałaś sobie sprawę, że dziś w ogóle z nim nie rozmawiałaś. W sumie to może nawet nie tylko dziś, ale od weekendu?

Mąż zasnął, jutro czeka go ciężki dzień w pracy, musi się wyspać i dobrze przygotować, żeby zdobyć „ten duży kontrakt”. Ty nie możesz jednak zasnąć, w głowie kłębi się milion myśli. W końcu pojawia się ta jedna “Gdzie podziała się ta cholerna równowaga w moim życiu?” 

Po plecach, aż przebiegają ciarki. Tak bardzo chciałabyś mieć coś swojego, czas dla siebie, by w końcu zadbać o swoje potrzeby…

Ale jak to ogarnąć przy tylu domowych obowiązkach? Czy jest to w ogóle możliwe?

W końcu zasypiasz bez odpowiedzi na te pytania.

Udostępnij!

Facebook
Twitter
LinkedIn
Pinterest

Inne artykuły

Pobierz bezpłatny eBook

Poradnik dla sfrustrowanych!
Jak zadbać o swoje potrzeby i wyjść poza rolę mamy, żony i gospodyni