Co fizyka kwantowa ma wspólnego z kobiecym perfekcjonizmem?

Żona Perfekcjonistka

Czy możliwe jest, aby 150 metrowy pociąg zmieścił się do 100 metrowego tunelu? Na pierwszy rzut oka wydaje się to nierealne, być może nawet zakrawa o jakiś rodzaj absurdu. Ale czy na pewno? Okazuje się, że nic bardziej mylnego. Wystarczy „tylko”, że ów pociąg będzie poruszał się z prędkością zbliżoną do prędkości światła, a dla obserwatora z zewnątrz, ulegnie on skróceniu. 

Choć fizyka nigdy nie była moim konikiem, w tym przykładzie obrazującym teorię względności, widzę pewną analogię, którą możemy odnieść do naszego kobiecego żywotu. Przedstawiam Wam PERFEKCONIZM. 

Gdyby jeszcze jakiś czas temu, ktoś zapytał mnie co chcę zrobić mając 3 godziny, odpowiedziałabym: „zdrowy dwudaniowy obiad, mycie podłogi, sprawdzenie czy podłoga jest na pewno czysta, przeczytanie czegoś mądrego, pomalowanie paznokci, by ładnie wyglądać. Aha, no i jeszcze ćwiczenia logopedyczne z synem plus telefon z życzeniami imieninowymi do ciotki, którą widziałam ze dwa razy w życiu”.

Pisząc te słowa myślę sobie – WTF… co ja wtedy miałam w głowie!? Ale ja naprawdę myślałam, że tak trzeba. 

Dlaczego więc na siłę próbujemy wciskać długi pociąg do krótkiego tunelu? Dlaczego zażynamy się, by jakimś sposobem rozpędzić go do prędkości światła? Dlaczego chcemy na siłę udowodnić, że się uda? 

Dlaczego ciągle narzekamy, że nie mamy czasu dla siebie i na swoje przyjemności, by za 5 minut znów wpaść w kołowrotek robienia wszystkiego na 110%?

Dlaczego mimo totalnego zmęczenia (czytaj: padania na pysk) ciągle sobie dokładamy, bo myślimy, że można więcej i lepiej?

Istnieje jedna emocja, która karmi i rozpasa nasz niezdrowy perfekcjonizm. Dzięki niej jest on coraz silniejszy i coraz bardziej obezwładniający. Tą emocją jest lęk.  

Czy zdarza Ci się, że robiąc cośkątem oka sprawdzasz, czy zostało to zauważone? A jeśli tak, to cichutko czekasz, aż zostanie pochlebnie skomentowane? Nie ma w tym nic dziwnego, bo jedną z podstawowych potrzeb każdego człowieka jest poczucie przynależności i akceptacji. Są jednak sytuacje, które sugerują, że powinna Ci się zapalić czerwona lampka Jedną z nich jest zdanie sobie sprawy, że realizujesz czyjeś standardy a nie swoje własne. Więc jeśli myśl o krytycznym komentarzu Twojej teściowej jest dla Ciebie bardziej przerażająca niż myśl o wpadnięciu na golasa w 1,5 metrowe pokrzywy, to znak, że możesz być w pułapce spełniania czyiś oczekiwań, byle tylko zasłużyć na opinie dobrej synowej, córki, matki, żony czy pracownika. Paradoksalnie, im „lepszą markę” sobie wyrobisz, tym Twój lęk będzie się wzmacniał. Będziesz robić jeszcze więcej, jeszcze mocniej się starać, byś tylko nie straciła w oczach innych.

Z każdej strony jesteś atakowana obrazami szczęśliwych, pięknie wyglądających ludzi, którzy mają idealne rodziny, rozkręcone kariery, czas na hobby i podróże, oraz grube portfele, by spełniać swoje zachcianki. Wierzysz, że tak wygląda życie. Naprawdę dobre życie! do którego przecież tyle Ci brakuje. Próbujesz więc nadążyć za tymi pseudo – autentycznymi standardami. Możesz się zatyrać na śmierć, byle tylko nie odstawać. Byle tylko nie być gorszą od kuzynki, której przecież wszystko się udaje! Za wszelką cenę chcesz jej dorównać, bo myśl, że jesteś za nią w tyle napawa Cię lękiem, złością i frustracją. Wolisz więc pracować ponad swoje siły, naginać rzeczywistość, by kreować obraz siebie idealnej, by choć odrobinę uchyliły się przed Tobą drzwi do wyimaginowanej fałszywej rzeczywistości.

Możesz dążyć, do perfekcji w jednym obszarze, by zagłuszyć drugi. By, jak gdyby nigdy nic, zamieść pod dywan coś, co jesniewygodne, trudne, trochę kulejące. Jednoczenie chcesz wyeksponować jakiś rodzaj zamiennika, substytutu, by coś lepszego było na świeczniku.  Dajmy na to, że nie wychodzi Ci sferze zawodowej. Możesz zagłuszyć , oddając się innej roli np. kreując obraz wzorowej gospodyni. Bo nawet jeśli, od 5 lat nie dostałaś podwyżki i awansu oraz pomijają Cię przy kluczowych projektach, to jednak nie jesteś taka beznadziejna”, skoro w domu aż się błyszczy a dzieci nigdy nie muszą jeść hot dogów ze stacji, bo zawsze wyrabiasz się z obiadem. A nie, to co te wszystkie karierowiczki i ich biedne niezaopiekowane dzieci siedzące do 17:00 na szkolnej świetlicy!

Jak widzisz może okazać się, że dążenie do perfekcji, to wcale nie jest manifest siły, hartu ducha, wytrwałości czy naszej sumienności.

Dążenie do perfekcji, czyli kreowanie idealnego życia, to tak naprawdę przykrywka naszych najwrażliwszych kawałków. Przykrywka, która jest tylko konstruktem myślowym (często napędzanym właśnie przez lęk), nie mającym nic wspólnego z rzeczywistością. Jest iluzją. Bo jakby się tak zastanowić, w każdym zdarzeniu, każdym zachowaniu, dosłownie we wszystkim jesteśmy w stanie znaleźć mankamenty. Wystarczy tylko, że odpowiednio krytycznym okiem na to spojrzymy.

I tego właśnie uczy nas dążenie do perfekcji! Uczy negatywizmu, osądzania, oceniania, szukania dziury w całym, obwiniania.

Taki sposób myślenia sprawia, że wiecznie jesteśmy niezadowolone. Niezadowolone z dzieci, bo się źle uczą – 4 na świadectwie to przecież nie 5. Niezadowolone z nauczycieli, bo źle uczą nasze dzieci. Niezadowolone z męża, bo zamiast pomagać przy sprawdzianie, siedzi po godzinach w firmie. I w końcu niezadowolone z nas samych, bo wypruwamy sobie żyły a efekt jakby żaden.

A może więc, chciałabyś nauczyć się zdrowej odmiany perfekcjonizmu, czyli tego jak być wystarczająco dobrą. Nie najlepszą, najbardziej zorganizowaną, najszczuplejszą, z najgrzeczniejszymi dziećmi, najczystszym domem czy najbardziej kwitnącą karierą. Tylko, by szczerze powiedzieć sobie „Jestem OK, ze wszystkimi moimi wadami i zaletami” Może więc:

  • Zamiast próbować zrobić coś idealnie, zrób to wystarczająco dobrze.  
  • Zamiast odhaczyć 20 pozycji z listy „must to do”, wybierz 5 najważniejszych.  
  • Zamiast biczować się za swoje „słabości”, zacznij wykorzystywać swoje talenty do osiągania celów.
  • Zamiast stać dwa dni przy garach, by ulepić dla całej rodziny pierogi wigilijne, zamów catering. 
  • Zamiast krytykować swoje ciało za fałdki na brzuchu, doceń je, że urodziło Twoje dzieci. 

Poniżej zostawiam kilka ćwiczeń, które pomogą rozprawić się z perfekcjonizmem.  Opracował je psychoterapeuta David Burns, zajmujący się powyższym zagadnieniem.

  • Zrób eksperyment – wybierz jakąś czynność i wykonaj ją na 80, 60 lub 40%. Zastanów się, na ile była zajmująca i jak wyglądała Twoja produktywność.
  • Zastanów się, czy kiedykolwiek wykonałeś coś doskonale, czego nie dało się poprawić?  
  • Obserwuj otoczenie – czy wszystko jest doskonałe? Co można byłoby poprawić?


Jeśli czujesz, że udawanie perfekcyjnej pani domu, zaczyna Cię uwierać, uciekaj z tego miejsca jak najszybciej. Nie czekaj, aż zabawę w dom, przepłacisz swoim zdrowiem, radością czy relacjami z bliskimi.
 

Udostępnij!

Facebook
Twitter
LinkedIn
Pinterest

Inne artykuły

Pobierz bezpłatny eBook

Poradnik dla sfrustrowanych!
Jak zadbać o swoje potrzeby i wyjść poza rolę mamy, żony i gospodyni